w którym ciszy biała nić
jak ogromny dźwięków orzech,
który pęknie, aby żyć
zielonymi Usteczkami,
śpiewem jezior, zmierzchu graniem,
aż ukaże jądro mleczne
ptasi świt.
Ziemię twardą ci przemienię
              w mleczów miękkich płynny lot,
              wyprowadzę z rzeczy cienie,
              które prężą się jak kot,
              futrem iskrząc zwiną wszystko
              w barwy burz, w serduszka listków,
              w deszczów siwy splot.
I powietrza drżące strugi
              jak z anielskiej strzechy dym
              zmienię ci w aleje długie,
              w brzóz przejrzystych śpiewny płyn,
              aż zagrają jak wielonczel
              żal -- różowe światła pnącze,
            pszczelich skrzydeł hymn.
szkło bolesne -- obraz dni,
które czaszki białe toczy
przez płonące łąki krwi.
Jeno odmień czas kaleki,
zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny,
tych lat gniewnych czarny pył.
