Nie kocham jeszcze, a już drżę i płonę
I duszę pełną o niego mam trwogi
I myśli moje już tam, w jego progi
Lecą stęsknione...
I ponad dachem jego się trzepocą
Miesięczną nocą...
Nie kocham jeszcze, a ranki już moje
          O snach mych dziwnie wstają zadumane,
          Już chodzą za mną jakieś niepokoje,
          Już czegoś pragnę i czegoś się boję
          W noce niespane...
          I już na ustach noszę ślad płomienia
          Jego imienia.
Że nam gdzieś lecieć, rozpłynąć się trzeba,
W jakieś czarowne dziedziny i kraje...
Już mi się marzą słowicze wyraje
Do tego nieba,
Które gdzieś czeka, aż nas ukołysze
W błękitną ciszę.
