Chociaż zmuszona będziesz mnie porzucić,
        Jeżeli serca nie zmienisz w kochaniu,
        Rzucając nawet nie chciej mnie zasmucić
        I rozstając się nie mów o rozstaniu!
Przed smutnym jutrem niech jeszcze z wieczora
Ostatnia spłynie na pieszczotach chwilka;
A kiedy przyjdzie rozstania się pora,
Wtenczas trucizny daj mnie kropel kilka.
Do ust twych usta przycisnę; powieki
Zamykać nie chcę, gdy mię śmierć zamroczy;
Niechaj rozkosznie usypiam na wieki,
Całując lica, patrząc w twoje oczy.
A po dniach wielu, czy po latach wielu,
Kiedy mi każą mogiłę porzucić,
Wspomnisz o twoim sennym przyjacielu
I zstąpisz z niebios, aby go ocucić.        
Znowu mię złożysz na twem łonie białem,
        Znowu mię ramię kochane otoczy;
        Zbudzę się myśląc, że chwilkę drzemałem,
        Całując lica, patrząc w twoje oczy.
